James Mill głęboko wierzył w utylitarną drogę do szczęścia - stanu, który osiągną nieliczni ludzie poprzez życie pożyteczne. Czyli kreujące konkrety, efekty - to czego chcemy w sprawnej firmie (James był entuzjastą skrajnego liberalizmu ekonomicznego).
I kiedy w roku 1806 roku urodziło mu się pierwsze dziecko (John Stuart Mill) był już przygotowany na eksperyment edukacyjny.
James zadbał o izolację od otoczenia małego Johna, całkowite ograniczenie fizycznego brykania oraz bezemocjonalne relacje. Tylko nauka w wielogodzinnym reżimie - niekończące się lekcje realizowane przez ojca. Efekty były niewiarygodne: chłopiec w wieku 3 lat zaczyna mówić starożytną greką, jako ośmiolatek śmiga łaciną, a w 12 roku życia może już swobodnie dyskutować o problemach matematyki, historii, filozofii. W tym wieku studiował w oryginale dzieła Platona, Arystotelesa, Wergiliusza, Horacego, Cycerona, Herodota, Tukidydesa, Plutarcha, Liwiusza, Homera, Euklidesa, Archimedesa (opisuję tylko mały fragment biblioteki).
Nie powinno nas zatem dziwić, że jako pryszczaty piętnastolatek zaczyna tworzyć swój pierwszy system filozoficzny, a biznesową karierę zaczyna w wieku 17 lat - w Kompanii Wschodnioindyjskiej - mega potężnej, mega nowoczesnej korporacji tamtych czasów. I tak to się wszystko niewiarygodnie układało, aż do 20 urodzin, kiedy to przygniata go z niewiarygodną siłą załamanie psychiczne. W zasadzie John przestaje istnieć.
Początek września co roku otwiera sezon edukacyjny na świecie i zupełnie nie mam zamiaru debatować nad kondycją i rozwiązaniami tego obszaru naszej cywilizacji. Chcę cię zachęcić w tym tygodniu do myślenia o swoim kształceniu w wieku dorosłym - bez względu na rodzaj twoich doświadczeń i wspomnień.
Nawet jak edukacja jest zła, to rozwój naszej osobistej wiedzy nie, nigdy. Nawet jak jesteś zarobiony_a “po kokardki” w każdym tygodniu to możesz znaleźć choć mikro przestrzeń na poprawę kompetencji. A żeby coś do głowy wchodziło niestety nasz mózg potrzebuje rutyny, taktu powtarzalności.
Jesteś w stanie wygospodarować 4 minuty dziennie na naukę hiszpańskiego? Zrób to.
Chcesz zostać guru Excel’a - obejrzyj co dwa dni jakiś film z tip’ami na Youtube.
Kierujesz ludźmi? Wysłuchaj codziennie kawałka jakiegoś podcastu w tym temacie.
Zaplanuj swoją edukację w kalendarzu, tak jak planujesz inne rzeczy - nie żegnaj szkoły. Efekty zbierać będziesz szybko np. poprzez wzrost swojej wartości na rynku pracy. W dłuższym czasie, na starość może ta systematyczna nauka pomóc w tym, by wytrenowany mózg rozpoznawał bliskie ci osoby. Oszczędzisz znajomym, dzieciom tego przerażającego stwierdzenia: “On_ona już mnie nie rozpoznaje”.
A co z Johnem Stuartem Mill’em? Historia dobrze się kończy. Młodzieniec odkrywa poezję Williama Wordswortha i dzięki niej uczy się emocji. Tworzy nowy sposób myślenia - odnajdywania radości w codziennych, prostych przyjemnościach i uczuciach, nie tylko utylitarnym dążeniu do celu. To wszystko pozwala mu ostatecznie się stać gigantem filozofii, polityki i ekonomii. Myślę, że w roku 1873 umarł szczęśliwy i spełniony, choć przez paciorkowce Róży, którą się zaraził.
W wyjściu z kryzysu osobowości oprócz poezji pomogła mu kobieta - późniejsza żona Hariet Taylor, z którą stworzył wielkie dzieło “Poddaństwo kobiet” otwierające wiele umysłów na równouprawnienie płci.
Ale to piękna historia, szkoda że nie ma długiego serialu o życiu Johna Stuarta Milla.
Oglądałbym.
Bartosz Zamirowski
PS
A czy John i Hariet mieli dzieci?
Jeżeli zainteresowało cię jego życie to wykonaj wysiłek edukacyjny - poszukaj informacji o tym w Internecie. Może przy okazji znajdziesz parę innych wątków wartych nauki.
A tu wersja do słuchania i oglądania: