Wspólne życie - w parach - jak wiele zjawisk w przyrodzie leci sobie falami i cyklami.
Jest kilka istotnych momentów, w które warto wejść świadomie, by łatwiej sobie wtedy radzić.
Narodziny pierwszego dziecka - oprócz oczywistego szczęścia, które odczuwa większość związków jest też najbardziej krytycznym momentem.
Warto zorganizować metodycznie:
- spanie i odpoczynek,
- role i ich zamienność,
- porozumienie w temacie stylu wychowania.
I może mniej "metodycznie" (bo to słowo pobrzmiewa w tej kwestii dość kuriozalnie) nie odsuwanie więzi emocjonalnej i seksualnej na "spokojniejsze czasy".
Kolejny etap rozwoju rodziny to ten z małymi dziećmi, a potem z nastolatkami.
Teraz wspólne ogarniane nieuchronnych konfliktów wychowawczych będzie mocno scalać team: "ja i ty - czyli my".
Przychodzi czas na "puste gniazdo", czyli czas wyprowadzki dziecka/dzieci. Stajemy wtedy na skrzyżowaniu z dwiema drogami:
- największa szansa na odrodzenie relacji, lub:
- szybka ścieżka do głębokiego kryzysu - jeżeli potomstwo okazuje się jedynym spoiwem.
W "wersji" związku bez dzieci jest i podobnie, i inaczej.
Do 2 lat trwania związku: emocje przykrywają konflikty, jest różowo lub wręcz bosko.
Do 7 lat: prawdy o sobie wychodzą na jaw, emocje zjeżdżają na niższy poziom i często zaczyna wkurzać ta konieczność mierzenia się z presją otoczenia pt. "kiedy dziecko?".
Do 12 lat: faza "ścieżek równoległych": osobne kariery, osobne pasje i różne pomysły na rozwój osobisty.
12+ lat: w wersji pozytywnej - akceptacja różnic i ostateczny koniec prób zmieniania drugiej osoby, w wersji gorszej - nuda i wypalenie.
Bez względu na rodzaj wspólnej drogi przez życie: z dziećmi lub bez, na powodzenie związku czyha złowrogi galop "Jeźdźców Apokalipsy" - tak metaforycznie nazwał pewne zjawiska John Gottman prowadzący całymi latami badanie par nazwane "Love Lab".
Cztery destrukcyjne wzorce komunikacyjne, które – jeśli są obecne i utrwalone – silnie prognozują rozpad związku: nawet z ponad 90% pewnością.
1. Krytyka: atakowanie partnera_ki jako osoby, a nie konkretnych zachowań.
2. Pogarda: najbardziej toksyczny z "jeźdźców": wyśmiewanie, sarkazm, obrażanie, przewracanie oczami, demonstrowanie wyższości.
3. Postawa obronna: odrzucanie odpowiedzialności, atakowanie w odpowiedzi i przerzucanie winy.
4. Zamykanie się w sobie: wycofywanie się z rozmowy, unikanie kontaktu, milczenie, ignorowanie.
Gottman znalazł w tym mozolnym badaniu (trwało ponad 40 lat) antidotum na wymienioną czwórkę ponurych jeźdźców.
Oto recepta - dotycząca sytuacji konfliktowych, na które jesteśmy będąc z kimś razem skazani - zdarzą się na pewno, wielokrotnie.
Jest to umiejętność pokazania (np. w kłótni) gestów naprawczych. To może być: uśmiech, dotyk, przytulenie, żart łagodzący napięcie lub słowa typu: „widzę, że to cię zabolało”.
Trzeba dodać, że ilość takich gestów musi być minimum 5 razy większa niż jakikolwiek przejaw obecności toksycznej czwórki.
Kiedy więc jak - w słowach reklamy - zauważysz, jak któryś z jeźdźców apokalipsy mówi z boku: "siedzę na koniu!", nie czekaj na pozytywny gest drugiej osoby.
Jesteś warty_a, by nie zwlekając zacząć przeganianie z waszego życia tego destrukcyjnego dziada i jego trójki kolesiów.
Bartosz Zamirowski
A tutaj wersja do słuchania i oglądania: