Na świecie dzieje się coś ciekawego: coraz więcej osób nie walczy o lepsze życie, tylko o lepsze uzasadnienie, dlaczego czegoś nie da się zrobić.
To jest właśnie kwitnąca dziedzina społeczna: ofiarologia stosowana. Nie trzeba jej studiować - wystarczy codziennie uczestniczyć.
W roli głównej: ktoś, kto przegrywa z losem, systemem, ludźmi, pogodą, korkiem i algorytmem. Ktoś, kto nie ma wpływu, ale zawsze wie dlaczego się nie udało.
Skąd się to bierze?Bycie ofiarą ma ukrytą nagrodę: daje współczucie innych, zwalnia z działania, pozwala zrzucić winę na zewnętrze.
Psychologowie nazywają to wtórnym zyskiem z cierpienia. (różnicę między samowspółczuciem, a użalaniem się nad sobą opisałem tutaj)
I niestety - im dłużej trwa, tym bardziej się opłaca.
Dlaczego to nie działa? Bo z każdym „nic nie mogę zrobić” wyrywasz sobie kawałek sprawczości.
Mózg zaczyna kodować nowy schemat: nie działam, bo nie mam wpływu, dlatego nie działam jeszcze bardziej.
Usprawiedliwienie dla siebie lepiej znieczula niż anestezjolog wysokiej klasy.
Efekt? Energia życiowa schodzi jak powietrze z balonu po sylwestrze.
W biznesie wygląda to tak:
- „Gdyby szef był inny…”.
- "Gdyby ludzie (znaczy ci lenie) byli bardziej zaangażowani...”.
- "No, rynek totalnie zwariował...”.
- "Nie wyszło, bo tamci powariowali z cenami".
W domu wygląda to tak:
- "Tak mi łeb pękał, że nie miałem siły iść na siłownię".
- "Stres był tak wielki, że musiałam coś przegryźć przed północą".
- "Jak mam to robić z dziećmi na karku?"
- "Z nim, z nią to nie idzie się dogadać".
A czasem wystarczy zmienić tryb warunkowy na tryb dokonany.
Jak nie wejść w rolę ofiary? Oto trzy małe, uniwersalne rytuały przeciwko ofiarologii:
1. Zauważ język. Słowa typu: „muszę”, „nie mogę”, „nie da się”, „nie mam wyjścia” - to sygnały ostrzegawcze. Zastąp je pytaniem: „Co mogę zrobić mimo wszystko?”
2. Odwróć proporcje. Na każde 10 minut narzekania - zrób 1 minutę działania. To jedyny legalny kurs wychodzenia z roli ofiary.
3. Oddaj ster. Zrób dziś coś, co nie jest twoją winą, ale jest twoją decyzją. Wtedy dzieje się magia: świat zaczyna reagować jak lustro, nie jak przeciwnik.
W pracy:
W organizacjach syndrom ofiary jest równie groźny jak brak kompetencji.
Zespół ofiar potrzebuje lidera_ki, który_a nie obiecuje raju, tylko używa słów sprawczych:
„Zróbmy to, na co mamy wpływ.”„Nie wszystko od nas zależy - ale coś zawsze.”„Nie jesteśmy tu, żeby się żalić, tylko żeby coś zmienić.”
W domu:
Rozsadek połączony z uśmiechem:
"Brakuje nam pieniędzy, co możemy zmienić, by to poprawić?".
"Jak to zorganizujemy inaczej, byśmy mieli dla siebie i razem, i osobno więcej czasu?".
"Oj, nie wyszło, następnym razem zrobimy to lepiej".
To wszystko brzmi banalnie? To kwintesencja dojrzałości - antybanalna w działaniu.
Na ten poniedziałek::Zrób inwentaryzację swoich myśli i zdań z ostatnich dni. Oznacz każde zdanie, które zaczyna się od „nie mogę”, „nie da się”, „nie zależy ode mnie”.
Potem dopisz alternatywę: „co jednak mogę zrobić?”.
To nie jest coaching. To higiena psychiczna.
I oczywiście życzę ci żebyś był tak słaby_a w Ofiarologii, aby otrzymanie Nagrody Nobla w tej dziedzinie było zupełnie nierealne.
Jeśli masz wrażenie, że świat się na ciebie uwziął - pomyśl, może po prostu chce cię ruszyć z miejsca.
Bartosz Zamirowski
PS
Gdybym miał więcej czasu, na pewno teksty w "Słowie na poniedziałek" byłyby lepsze i więcej ludzi by czytało. :)
A tak na poważnie: dziękuję, za wszystkie Wasze miłe "posłowia", które do mnie od Was trafiają.
Może wyślecie link do rejestracji znajomym?
Niech ich też coś w poniedziałek rano wkurza! Zapisz się na M!XTURA.
A tutaj wersja do słuchania i oglądania: